Atheneum nr 20/2015

16
STYCZEŃ/LUTY 2015 1

description

Styczniowo-lutowe wydanie Gazety Studenckiej UKW "Atheneum"

Transcript of Atheneum nr 20/2015

Page 1: Atheneum nr 20/2015

STYCZEŃ/LUTY 20151

STYCZEŃ/LUTY, nr 20/2015

Page 2: Atheneum nr 20/2015

Szef korekty: Magdalena BanasiakKorekta: Magdalena Banasiak, Karol Ebertowski, Piotr Ossowski, Patrycja Ziemińska

Redakcja: Magdalena Banasiak, Karolina Czajkowska, Karol Ebertowski, Justyna Kowalska, Magdalena Kruszona, Natalia Krzynówek, Łukasz Płaczkowski, Grzegorz Porazik, Agnieszka Szlachcikowska, Żaneta Szlachcikowska, Justyna Wróblewska

Redaktor naczelna: Aleksandra KrejaZastępca redaktor naczelnej: Magdalena BanasiakKoordynator i korekta: dr Aleksandra Norkowska

Skład: Aleksandra Kreja, Justyna WróblewskaOkładka: fot. Sylwester NetkowskiOprawa graficzna: Agnieszka Ciekot, Aleksandra KrejaWydawca: Samorząd Studencki UKWFotografie: flickr.com

Kontakt: [email protected] internetowa: www.gazeta-atheneum.plFacebook: www.facebook.com/atheneumUKW

INFO Z WIELKIEJ BUKWY∞ Słowniczek Studenta 4∞ Studia nie tylko dla dwudziestolatków 5

STUDENCI LISTY PISZĄ∞ Karolina i Justyna 6-7

FELIETON∞ Postanowień noworocznych czar 8

KARNAWAŁ∞ Czego jeszcze nie wiesz o karnawale? 9

STUDENT Z PASJĄ∞ Olga Siemieniecka – Po ścieżce muzycznej przez życie 10-11

WALENTYNKI∞ Lovestory po studencku 12

ROZRYWKA∞ Filmy 13∞ Bydgoska kultura 15∞ Muzyka 16

KUCHNIA∞ Studencki lans w kuchni 14

SPIS TREŚCI

Page 3: Atheneum nr 20/2015

3

zrobimy – boli. Dlatego też postanowienia są nie dla mnie, wolę spontanicznie ustalać sprawy do ogarnięcia na najbliższe tygodnie. Na razie na mojej tzw. wish-liście znajduje się zdanie tej sesji, która rok w rok okazuje się mniej łagodna od letniej. Właśnie zaczęło mnie zastanawiać to, ilu z Was postanowiło zaliczyć tę sesję bez żad-nej poprawki? Założę się, że większość poprzysięga sobie pilniejszą i syste-matyczną naukę w następnym semestrze. Dlatego między nauką na kolokwia i egzaminy, a sprzątaniem pustyni, zachęcam Was do zajrzenia na łamy Atheneum. Madzia Kruszona wraz ze swoim kolegą, Tomkiem, tes-towała nowe przepisy,

by móc się nimi przed Wami pochwalić. Niektórzy będą mogli rozczytać się w kolejnej części Wspaniałego Słownika Pojęć (nie)Koniecznie Przydatnych, a Justyna Wróblewska przygotowała dla naszych Czytelników zbiór propozycji na zabawę karnawałową w Bydgoszczy. Odda-jemy w Wasze ręce numer styczniowo-lutowy, z racji tego, że podobnie jak Wy walczymy o przetrwanie w sesji zimowej. W tej sesji wszyscy jesteśmy studentami!

Magdalena Banasiakzastępca redaktor naczelnej

To takie frustrujące. Zaczął się kolejny rok, a ja jeszcze

nie zdążyłam spełnić wszystkich postanowień z ubiegłego. Choć właściwie nigdy ich nie robiłam, bo uważałam, że to zbyt męczące wyznaczać sobie rzeczy do zrobienia. Męczące dlatego, że z każdym miesiącem myślisz o tym, że się nie wyrobisz. Nawet się nie obejrzysz, a tu koniec roku za pasem… Nie śpisz po nocach, zastanawiając się, czy warto rozpoczynać kurs gry na gitarze albo może lepiej poszukać dodatkowej pracy na wakacje, by spełnić marzenia o podróży do Paryża. Pewnie większość nie przyzna mi racji, ale myślenie o tym, co mogliśmy zrobić, a nie zrobiliśmy, bądź nie

TYM RAZEM SIĘ UDA!

Page 4: Atheneum nr 20/2015

STYCZEŃ/LUTY 20154

INFO Z WIELKIEJ BUKWY / Sesja

Sesja Pojęcie samo w sobie wstrętne i paskudne. Jedna z trzech najbardziej znienawidzonych rzeczy w zachodnim społeczeństwie (dwie pozostałe to akcyza na alkohol i Windows Vista). Z nieznanego nikomu powodu ktoś kiedyś stwierdził, że studia nie powinny być tylko czasem radości i szczęścia. Że tym studenciakom to by się przydało poczuć nie-pokój. Tak ze dwa razy w roku akademickim! No i masz babo placek. Narodziła się Sesja.

Kampania Wrześniowa Epickie starcie, którego wielkość i rozmach można porównać chyba tylko z Termopilami. Co roku, ci z nas, którym nie udało się zaliczyć sesji w terminie, stają do nierównej walki. Stawką tej bitwy są honor, przyjaźń... no i zniżki studenckie, które zapewnia le-gitymacja. Każdy żak się chociaż raz załapał na wrześniowe poprawki. No dobra, prawie każdy. Chodzi o to, że dla większości pierwsza poprawka jest jak inicjacja. A ta, jak dobrze wiemy, boli.

Jutro Punkt na osi czasu, po dotarciu do którego zaczynamy się uczyć na egzamin. Problem z nim jest taki, że jak by nie kombinować „jutro” zawsze wypada... jutro. Najtęższe umysły próbowały znaleźć sposób na to, żeby „jutro” wreszcie zmieniło się w „dzisiaj”. Jak dotąd znaleziono jeden skuteczny. Otóż student nie przełoży nauki na jutro, jeżeli jutro jest egzamin. W takiej sytuacji może postąpić na dwa sposoby. Albo wreszcie zacznie się uczyć (mniej popularne) albo oleje sprawę i pójdzie na egzamin nieprzygotowany (to częściej). P.S. Syndrom „jutro” może występować w każdej dziedzinie życia. Ja na przykład zawsze na jutro odkładam na-pisanie tekstu do Atheneum. Z tym, że tego nikomu nie polecam. Jeżeli zbyt długo nie oddaję tekstu, to mnie później Naczelna bije papuciem.

Profesorska pantera Tu miał być dowcip o tym, jak na studenckie „PAN DA trzy” profesorzy odpowiadają „PAN TERA pójdzie się przygotować na poprawę”. Jednak autor stwierdził, że to suchar tak twardy, że nawet Armia Czerwona takich nie miała. Udajmy, że tego hasełka nigdy nie było, dobrze? Dzięki, jesteście najlepsi. Next!

Sen To luksus, na który w sesji niewielu może sobie pozwolić. Jeszcze mniej ma go pod dostatkiem. Co jest przyczyną tego nienatu-ralnego stanu rzeczy? Nie wiadomo. Niektó- rzy twierdzą, że to wina odkładania wszyst-kiego na ostatnią chwilę i nauki po nocach. Ja bym obstawiał raczej krasnoludki.

Pasje Jakoś tak nagle się okazuje, że w dniu ogło- szenia terminu zaliczeń studenci przypomi-nają sobie o swoich pasjach. Uprawa rzeżuchy, wyścigi na hulajnogach, spanie na czas – wszystko to nagle domaga się pełni uwagi! A przecież od lat powtarza się nam, że drogą do szczęścia jest realizowanie się w tym, co kochamy. Jakoś ciekawe, że nikogo nie kręci nauka na egzaminy. Przypadek?

Notatki Święty Graal studenckiej braci. Gdzieś na roku są ponoć osoby, które chodziły na wykłady. Albo starsi koledzy mieli wykład z tym samym wykładowcą. Z każdym dniem przez uniwersyteckie korytarze przebiega coraz wyraźniejsze „notatki? notatki?”. Noszony na rękach będzie ten, kto z własnej wo- li udostępni zawartość zeszytu całej swojej grupie! Lud go będzie szanował i kochał. Gorzej mają ci, którym się taka perełka nie trafiła. Oczywiście, bez notatek może się udać zdać egzamin. Ale zastosujmy porównanie. Nosorożca za którymś razem też pewnie uda się zabić przy użyciu patyczków po lodach. Mimo wszystko większość z was na polowanie jednak zabrałaby strzelbę. Pomijam fakt, że nosorożce są pod ochroną. Nie strzelajcie do nich. To nieładnie.

Indeks Tak naprawdę sesja przypomina dosyć mocno grę komputerową. Żeby odblokować kolejny poziom (czyli semestr) musisz zdobyć odpo-wiednią liczbę „kluczy”. Każdy z nich zbierasz do indeksu. Trzeba przyznać, niewiele rzeczy wygląda równie majestatycznie jak wypeł-niona wpisami od góry do dołu strona indeksu. Ta niepozorna, zielona książeczka pozwala poczuć się jak poszukiwacz skarbów! Jak łowca autografów na rozdaniu Oscarów! Jak Tommy Lee Jones w Ściganym! Biedne te uczelnie, które wycofały indeksy na rzecz USOSa. Ich studenci nie pojmą, co to znaczy jechać na drugi koniec miasta z nadzieją na zdobycie jednego, tyciego wpisu. Co za emocje! A jak to zbliża do siebie ludzi! Kto wie, może w kolejce do profesora stoi twój potencjalny mąż albo twoja przyszła żona?

Posesyjny melanż Chyba najważniejszy punkt każdej sesji. Kiedy opadnie już bitewny kurz, a w indeksie pojawi się ostatni wpis. Kiedy wszystkie długopisy zostaną połamane, a notatki po-mięte. Kiedy ostatni z egzaminów dobiegnie końca, przychodzi pora na świętowanie! I to niezależnie od wyniku! Zdałeś? Gratulacje! Jesteś na kolejnym semestrze! Oblałeś? No cóż, szkoda, ale są kolejne terminy. Głowa i pokal do góry! Student zawsze znajdzie powód do zabawy, ale świętowanie zakoń-czonej sesji ma w sobie swój niepowtarzalny klimat. Nawet kac jest wtedy inny niż zwykle (potwierdzone info). I prawda jest taka, że dla tej chwili, w której już wszyscy wiedzą, że jest po wszystkim, warto sesje przeżyć.

I to tyle z mojej strony dzieciaczki! Mam nadzieję, że dostarczyłem wam odrobinę uś-miechu swoim krótkim tekścikiem. Pozostaje mi tylko życzyć wam i sobie pomyślnej sesji, łatwych pytań i jak najlepszych ocen. I jakby nie było, pamiętajcie: błędów nie popełnia tylko ten, który nic nie robi. A dźwięk strzelenia batem można zapisać jako haputysz!

ŁUKASZ PŁACZKOWSKI

Kolejny chory słowniczek, czyli odrobina śmiechu na sesję

Ach, drogA młodzieży! doszły mnie słuchy, że mój WspAniAły słoWniczek, który dlA WAs przygotoWAłem do pAździernikoWego Atheneum, przypAdł WAm do gustu. dziękuję, jestem Wzruszony. i Wiecie co? idzie sesjA, A jA zAmiAst się uczyć Wolę przygotoWAć dlA WAs kolejny Wypełniony po brzegi bredniAmi słoWniczek! nie obiecuję, że pomoże WAm zdAć egzAminy, Ale WłAśnie dostArczAm WAm kolejną WymóWkę do odWleczeniA nAuki. pierWszoroczniAki, uczcie się. WeterAni – nA peWno to znAcie. to co? Wszyscy gotoWi? W tAkim rAzie lecimy!

Page 5: Atheneum nr 20/2015

5

Nowe kierunki / INFO Z WIELKIEJ BUKWY

Technologia dla senioraWykłady odbywają się co dwa tygodnie w go- dzinach popołudniowych. Z powodu różno-rodności tematów, zainteresowanie jest spore. Seniorzy zgłębiają wiedzę z wielu dziedzin naukowych. Jedną z nich jest technologia informacyjna, podczas której dowiadują się, co to jest przeglądarka internetowa i w jaki sposób się z niej korzysta. Dla nas, zwyczaj-nych studentów, to banał, ale dla niektórych żaków Trzeciego Wieku może być to nie lada wyzwanie. Zwłaszcza, gdy nie mieli wcześniej styczności z komputerem lub nowoczesnym smartfonem. Dodatkowo słuchacze mają zajęcia z psychologii, pedagogiki, historii czy biologii. Uniwersytet Trzeciego Wieku stwarza wiele nowych możliwości dla swo-ich podopiecznych. Często osoby starsze nie mają ochoty wychodzić z domu, socjali-zować się, dlatego ich jedyną rozrywką jest przełączanie kanałów pilotem od telewizora lub spędzenie dnia czekając w kolejce do le-karza, by ten wypisał kolejne recepty. Okazja do spotkania się w gronie rówieśników daje ogromną satysfakcję i powoduje, że sposób postrzegania rzeczywistości zmienia się na bardziej pozytywny.

Galimatias na JuwenaliachDzięki spotkaniom KUTW można poznać wiele osób, które podzielają nasze zaintere-sowania. Ciekawym przykładem jest Zespół Teatralno–Kabaretowy Galimatias, który na początku stycznia bieżącego roku obchodził już drugą rocznicę działalności. Artyści wys- tępują podczas spotkań seniorów w Miejskim Centrum Kultury, jak również na imprezach organizowanych na Wyspie Młyńskiej. Wie-dzieliście, że organizowane są Juwenalia Byd-goskich Uniwersytetów Trzeciego Wieku? Ja nie miałam o tym zielonego pojęcia, a okaza-ło się, że „Galimatias” na tej imprezie też wy-stępował. Kto by pomyślał, że seniorzy mają taki zapał do działania.Celem utworzenia Uniwersytetu dla senio-rów według ich twórców jest „aktywizacja osób w okresie późnej dorosłości”. Wchodząc na bloga jednej z uczestniczek www.kutw.pl i klikając w zakładkę „relacje”, możemy prze-czytać sprawozdania ze spotkań, wyjazdów lub prelekcji organizowanych specjalnie dla tej grupy słuchaczy. Przyznam, że nie wiem, czy przez okres liceum brałam udział w tylu

STUDIA NIE TYLKO DLA DWUDZIESTOLATKÓWmóWisz – student, myślisz – dWudziesto(kilku)lAtek. nie mA W tym nic dziWnego. W końcu po ukończeniu szkoły średniej zAzWyczAj idzie się nA studiA. osiem lAt temu WystArtoWAł kAzimierzoWski uniWersytet trzeciego Wieku (kutW) i od tego czAsu cieszy się dużą populArnością. czy to dobrA inicjAtyWA ze strony bydgoskiej uczelni?

wydarzeniach kulturalnych, co oni przez rok czy dwa. Oprócz tych bardziej „zwykłych” relacji, przykładowo dotyczących wykładu przedstawiciela policji „jak nie dać się oszu-kać”, znajdziemy również informacje o po-kazach mody, podczas których na wybiegu pojawiły się seniorki UKW. Co więcej, pod artykułami jest wiele komentarzy rówieśni-ków autorki – same pochlebne refleksje lub pozdrowienia.

Dla każdego coś dobregoOdpowiadając na pytanie zawarte na począt-ku artykułu: „czy to dobra inicjatywa ze stro-ny bydgoskiej Uczelni?”, należy powiedzieć zdecydowane tak! O wiele lepiej widzieć kogoś z uśmiechem na twarzy, której chce się działać. Zwłaszcza, że chodzi tu o osobę dojrzałą, która nierzadko doświadczyła wiele w swoim życiu. Kazimierzowski Uniwersy-tet Trzeciego Wieku daje możliwość rozwo-ju osobistego swoim słuchaczom. Mogą się między innymi spełniać artystycznie, pisząc wiersze lub działając w kabarecie. Jeśli chcą, zajmują się pracami manualnymi. Kto po-wiedział, że orgiami jest tylko dla dzieci? Nie ucieszysz się, jakbyś dostał własnoręcznie zrobionego z papieru łabędzia albo kwiatka? Ja bym się ucieszyła…

Poza tym, organizowane jest mnóstwo wyjaz-dów – dla miłośnika różnego rodzaju przyro-dy zawsze znajdzie się coś interesującego. Dla fanów aktywności sportowej proponowane jest tai chi lub nordic walking. Koszt jedne-go semestru to pięćdziesiąt złotych. Dla jed-nej osoby może to być dużo, dla drugiej nie. O tym nie warto spekulować. Warto jednak rozważyć sobie plusy i minusy bycia studen-tem – seniorem. Na pewno nie każdy zaznał za czasów swojej młodości „z czym się je” szkołę wyższą. Dlatego teraz mają fanta-styczną okazję przekonać się, jak to jest być słuchaczem naszej Uczelni. Jak na każdego studenta przystało – otrzymuje się indeks i legitymację. Nie wiem, czy tego rodzaju le-gitymacja uprawnia do różnego rodzaju zni-żek, ale na pewno jest czymś, z czego można być dumnym.

Powiem szczerze, że gromadząc materiały o Kazimierzowskim Uniwersytecie Trzeciego Wieku pomyślałam, że sama chciałabym kie-dyś być częścią takiej społeczności. Zamiast siedzieć w domu, spotykać się z koleżankami z roku na herbatkę. Jeżeli wszystko pójdzie po mojej myśli (czytaj: dożyję własnej emerytu-ry i taki uniwersytet nadal będzie działać), z pewnością się na coś takiego zapiszę.

NATALIA KRZYNÓWEK

fot.

A. O

biał

a

Page 6: Atheneum nr 20/2015

STYCZEŃ/LUTY 20156

INFO Z WIELKIEJ BUKWY / Organizacje

Page 7: Atheneum nr 20/2015

7

Gamedec / INFO Z WIELKIEJ BUKWY

Page 8: Atheneum nr 20/2015

STYCZEŃ/LUTY 20158

FELIETON

Przez bardzo długi czas zastanawiałem się o czym wam napisać. Z pomocą przyszła mi…reklama telewizyjna, a żeby było śmieszniej – reklama środka pomagającego rzucić pale-nie, gdzie ja nigdy nie miałem papierosa w buzi. Wiem, wiem. Temat odgrzewany co roku o tym czasie. Wyznaje jednak zasadę – im więcej, tym lepiej i od przybytku głowa nie boli.

Ale dość tych porzekadeł. Wracając do rek- lamy, jeden z jej bohaterów doszedł do bardzo prostego, aczkolwiek kłopotliwego wniosku. Stwierdził, iż nie potrzebuje spec-jalnej okazji jaką jest Nowy Rok, aby rzucić palenie, ponieważ kupił reklamowany lek i ten mu pomógł. Kłopot pojawił się na-tomiast, gdy musiał znaleźć sobie nowe postanowienie. I w tym momencie włączyło się moje myślenie – zdarza mi się to, rzadko, bo rzadko, ale jednak. Facet mówi całkiem do rzeczy. Faktycznie, prościej nam postanowić coś sobie wraz początkiem czegoś nowego, w tym przypadku – roku. Nie zwalnia nas to jednak w dążeniu do innych, obranych wcześniej czy później, celów.

Przyznam się wam (ale nikomu nie mówcie), że moja lista z postanowieniami póki co, zamiast się skracać, ciągle się wydłuża. Od lat widnieje na niej zrzucenie kilku kilogramów, nauka języka francuskiego (co poniekąd po części zrealizowałem dzięki zajęciom na UKW), nauka gry na skrzypcach (co aktualnie realizuję – dziękuję osobie w to zaangażowanej) i wiele, wiele innych.

Dość jednak o mnie. Niedawno w sieci znalazłem ciekawą listę z najczęściej obie-ranymi postanowieniami. I wyczytałem, że… chcemy spędzać mniej czasu przed kom- puterem przeznaczając go na coś kreatyw-

Postanowień noworocznych czarjAk co roku grono ludzi obierA sobie mAsę różnych postAnoWień i stArA się ich przez cAły rok dotrzymAć, A nA peWno przez pierWsze jego miesiące. u mnie kończy się to tAk jAk zAWsze, czyli nA niczym.

nego. BRAWO!!! Byle tak dalej. Również się pod tym podpisuję, ale muszę was zmartwić. W erze powszechnego i bardzo popularnego facebooka jest to ogromnie trudne i nie-bywale komplikujące życie. Dobrym przy-kładem wyjaśniającym tę tezę jest chociażby mój promotor, który komunikuje się ze studentami za pomocą okienka chatowego. Po drugie – najszybciej właśnie w ten sposób

Pamiętajcie, że dobro, które dajemy wraca do nas ze zdwojoną siłą.

Oczywiście lista ta zawierała również postanowienia mało związane z osiągnięciem konkretnego celu. W pamięci utknęło mi m.in.: ruszenie tyłka z fotela, „mniej żreć” (?!), zrobić coś, by w Polsce było lepiej (za dużo by tego było), „zjeść kilogram Nutelli na raz” (boję się pomyśleć o konsekwencjach), „nie chóśtać się na krześle” (pisownia oryginalna) i wreszcie „kopnąć się w czoło” (próbowałem, ale skończyło się to bólem „czterech liter”, nie czoła).

Znalazło się tam również postanowienie o charakterze bardzo destruktywnym, wręcz pandemonicznym – „chcę zniszczyć świat”. Mam jednak nadzieję, że autor miał na myśli świat wymyślony w jakiejś grze komputerowej, a nie zamach terrorystyczny o ogromnych rozmiarach.

Niektóre cele były według mnie bardzo osobistymi, zwracającymi uwagę. Sądzę, iż was również by poruszyło. Pod tym względem wybijało się „odejść od męża albo obudzić go do życia i uratować małżeństwo”. Kobieto, kimkolwiek jesteś, wiedz, że ci kibicuję i życzę jak najlepiej.

Zdarzyły się też takie, które są raczej nieosiągalne. Warto je jednak mieć i pie-lęgnować. Bo „wziąć ślub ze Szczęściem” (chyba, że pod określeniem „szczęście” mamy na myśli partnera/partnerkę, co zmienia całkiem ideę postanowienia) leży raczej tylko w gestii marzeń, a odwiedzenie pingwinów z Madagaskaru – Skipper, Kowalski, Rico i Szeregowy czekają.

Kończąc już mój elaborat, musze stwierdzić, iż totalnie rozwaliło mnie postanowienie znajdujące się na końcu listy. Przyznam – nie dałbym rady „oglądnąć wszystkie odcinki Mody na sukces”.

Morał z tego taki: chcecie schudnąć, rzucić palenie, więcej czytać, zdać egzamin – pracujcie nad tym i nie mówcie sobie, że jutro też jest dzień. Jutro jest najbardziej zapracowanym dniem tygodnia. Nie niszczcie świata, bądźcie pewni siebie, realizujcie marzenia i walczcie o to, co dla was ważne. Pamiętajcie też, że Nowy Rok jest tylko jednym dniem w roku. Pozostają jeszcze 364 inne i długa lista postanowień do zrealizowania.

KAROL EBERTOWSKI

można się z nim porozumieć czy umówić na spotkanie np. w sprawie oceny postępów w pisaniu pracy dyplomowej. Drugim w kolejce postanowieniem było zdrowe odżywianie się, regularne ćwiczenia i wspomniane już rzucenie palenia. Nie pozostaje mi nic innego, jak tylko dopingować was w osiągnięciu powyższego celu. Następnymi w kolejce były intencje, które dały mi nadzieję na lepsze: „dbać o osoby, które kocham”, „nie rezygnować z marzeń”, „być pewną siebie”, „nie bać się życia, nie bać się ponosić porażki, bo przez strach >>Nie żyłem<< dotychczas” oraz „być bardziej otwartą dla ludzi i zaprzyjaźnić się z kimś całkiem innym”. Czytając to, aż robi się ciepło na sercu. Ludzie!!! Nie odstę-pujcie od tak obranych celów. Osoby, które kochamy są dla nas motorem napędzającym życie, dodają mu kolorytu i niezapomnianych wrażeń, cennych chwil i setek tysięcy momentów szczęścia. Marze-nia są po to, aby je realizować. To one kreują naszą osobowość, pomagają w trudnych chwilach. Pewność siebie jest nieodzownym kompanem w teraźniejszym życiu. Przez nią też ponoszone przez nas porażki wzmacniają nasz hart ducha i podnoszą morale (za-brzmiało jak cytat z gry). Otwartość na drugiego człowieka owocuje zawsze w uśmiech na twarzy zarówno naszej, jak i osób w naszym bezpośrednim otoczeniu.

Page 9: Atheneum nr 20/2015

9

Karnawał

Cięcia krawatów, pożegnanie sardynki...

AktuAlnie nAjczęściej słyszAne słoWo nA pięć liter? co drugi student odpoWie: sesjA. zbliżA się ten niełAtWy dlA Większości żAkóW okres, o którym ciągle przypominAją zAznAczone W kAlendArzu terminy kolokWióW i egzAminóW. jednAk początek lutego to nie tylko czAs nAuki. kArnAWAł Wciąż trWA!

Carne vale to nazwa, która po łacinie ozna-cza ,,pożegnanie” mięsa przed zbliżającym się Wielkim Postem i właśnie z niej wywodzi się wyraz karnawał zastępowany niekiedy terminem zapusty. Okres zimowych balów, maskarad, pochodów i imprez trwa od świę-ta Trzech Króli, obchodzonego 6 stycznia, do wtorku poprzedzającego Środę Popielco-wą. Kojarzy się on z noworocznym szaleń-stwem oraz nadrabianiem strat w zabawach, które zostały wstrzymane w okresie adwentu. Ten radosny czas pomiędzy dwoma najważ-niejszymi religijnymi świętami, obchodzony jest w prawie każdym miejscu na świecie. Jego nieodłączny element to taniec. Podczas zapustów dominują także kolorowe stroje, maski oraz przebrania, np. bajkowych posta-ci lub nieziemskich stworów, które chętnie wkładają nie tylko dzieci, podczas specjalnie organizowanych dla nich balów przebierań-ców, lecz także dorośli. Popularność tego rodzaju imprez w Polsce nie jest tak duża, jak wieczorów organizowanych w klubach, lokalach bądź domówkach. Pomimo tego, obchody karnawału w naszym kraju wciąż nie są aż tak huczne, jak w innych państwach.

Brazylijski szał ciał Barwne, skąpe stroje przyozdobione liczny-mi piórami, zabawy taneczne w rytm mu-zyki ulicznej — taki obraz karnawałowego szaleństwa w Rio de Janeiro ukazywany jest w telewizji, prasie oraz innych mediach. Wte-dy wydaje się ono być najlepszym miejscem do życia. Właśnie tam, co roku na początku stycznia odbywają się największe zabawy. Świętowanie karnawału trwa dniem i nocą. Ulice tego miasta są wciąż wypełnione ludź-mi, na twarzach których nie sposób dostrzec choć cień smutku. Rio de Janeiro opanowują korowody taneczne, wśród których prezen-tują się brazylijskie tancerki, a towarzyszą im zgromadzone wokół osoby. Na świętowanie tego jednego z najbardziej widowiskowych wydarzeń na świecie przyjeżdżają tłumy tu-rystów ze wszystkich kontynentów. Gorącą atmosferę dodatkowo potęguje temperatura, która sięga około 40˚C!

Sardynka rozpoczyna zabawęHuczne obchody karnawału trwają także na Wyspach Kanaryjskich. Zabawy, parady i inne atrakcje poprzedza rytuał pożegnania sardynki. Jest to wieloletnia tradycja polega-jąca na przewiezieniu drewnianej ryby z wy-znaczonego miejsca na brzeg morza, gdzie dokonuje się jej spalenia. Towarzyszy temu udawany żal po sardynce i wspaniała zabawa. Wówczas zaczyna się prawdziwe świętowanie, które trwa kilka dni. Nie brakuje tam poka-zów fajerwerków, ulicznych parad i spotkań. Podczas imprez dominuje flamenco, które na Wyspach Kanaryjskich jest uznawane za taniec narodowy. Ta szampańska zabawa przypomina obchody karnawału w Brazylii.

Tajemnicze maskaradyW trakcie karnawału w Wenecji odbywają się codzienne parady maskowe. Na każdej z nich wybierana jest najpiękniejsza maska. Zwycięzcą co dzień może być nawet ta sama osoba! Obowiązuje jednak zasada, że każ-de zakrycie twarzy można założyć tylko je-den raz. Takie zabawy uliczne organizowane są niezmiennie na placu przed Bazyliką świę-tego Marka, gdyż to miejsce uznawane jest za najpiękniejszą salę balową w całej Europie. W innych włoskich oraz francuskich mia-stach sporą popularnością cieszą się maska-rady karnawałowe. Podczas nich uczestnicy przebierają się w kostiumy. Obowiązkowym elementem każdego stroju jest maska. Dziś jest to rodzaj za-bawy, lecz kiedyś noszenie maski po-zwalało na zatarcie różnic, np. społecz-nych bądź religij-nych, pomiędzy ucze- stnikami balu.

Cięcia krawatówWśród obchodów karnawału w euro- pejskich krajach zna- cząco wyróżniają się Niemcy. Ten okres w niemieckiej Ko-lonii określany jest jako tzw. ,,piąta pora

roku”. Rozpoczyna się on już 11 listopada, kie-dy to zaczynają się posiedzenia karnawałowe, w trakcie których trwają przygotowania do parady kończącej czas zabaw. Główne świę-towanie odbywa się w tygodniu poprzedza-jącym Środę Popielcową. Ostatni czwartek karnawału, określany jako Weiberfastnacht, to dzień należący do osób płci pięknej. Kobie-ty uzbrojone w nożyce obcinają mężczyznom krawaty. Ponadto momentem kulminacyjnym dnia jest godzina 11:11, kiedy panie przebra-ne w kolorowe stroje pojawiają się w ratuszach niemieckich miast, by obciąć krawaty urzęd-nikom i otrzymać symboliczny klucz do bram miasta. W ten sposób przejmują władzę na jeden dzień. Największe karnawałowe para-dy odbywają się w ostatni poniedziałek, czyli Rosenmontag.

Imprezowanie w trakcie sesji? Dla niektórych ten pomysł może wydać się absurdalny. Jednak warto pamiętać, że nauka nie powinna zdominować naszego życia. Wyj-ście na imprezę jest dobrą metodą chwilowe-go odcięcia się od stresu towarzyszącego sesji. To także sposób na odreagowanie psychiczne-go zmęczenia. Warto więc pogodzić czas po-między naukę i relaks, nie zapominając przy tym o trwającym karnawale, podczas którego wybór imprez jest znacznie większy niż w ciągu całego roku.

JUSTYNA WRÓBLEWSKA

czego jeszcze nie wiesz o karnawale?

Page 10: Atheneum nr 20/2015

STUDENT Z PASJĄ / Olga Siemieniecka

śpieWA, grA nA fortepiAnie, ApArAtem fotogrAficznym róWnież potrAfi się obsłużyć. miAno „studentA z pAsją” W tym numerze trAfiA do olgi siemienieckiej, studentki drugiego roku edukAcji Artystycznej W zAkresie sztuki muzycznej, z którą rozmoWę przeproWAdził grzegorz porAzik.

Po ścieżce muzycznej przez życie

Page 11: Atheneum nr 20/2015

11

Olga Siemieniecka / STUDENT Z PASJĄKiedy rozpoczęła się Twoja przygoda z muzyką? Wszystko zaczęło się od zajęć w Młodzieżowym Domu Kultury, w którym uczęszczałam na zajęcia gry na keyboardzie. Później udało mi się kontynuować naukę w szkole muzycznej w klasie fortepianu. Przygoda z klawiaturą trwa już trzynaście lat. Śpiewam trochę krócej, tak „na serio” zaczęło się to cztery lata temu.

Śpiewasz pod prysznicem?Nie, nie. (śmiech)

Masz siostrę bliźniaczkę – również śpiewa i gra na instrumencie, czy jednak ma inne pasje?Śpiewa, grać za bardzo nie lubi. Edukacji jednak z muzyką nie związała, studiuje język włoski w Toruniu.

Nie było między wami rywalizacji?Raczej zawsze razem brałyśmy udział w konkursach jako duet, wspierając się wzajemnie. W przypadku, gdy startowałyśmy osobno w tym samym konkursie, niekiedy pojawiały się pewne zgrzyty, jednak ostatecznie udawało się je załagodzić.

Prócz występów w zespołach rozrywkowych śpiewasz również w chórze UKW…Tak, zgadza się. Chór to obowiązkowy przedmiot na naszym kie-runku. W zeszłym roku udało mi się uczestniczyć razem z chórem w Międzynarodowym Konkursie Chóralnym w Belgii. Był to mój debiut, który zakończył się sukcesem. Zdobyliśmy I nagrodę w kategorii – Mieszane Chóry Młodzieżowe.

Wykładowcy narzucają ci pewien styl, czy masz dowolność?Mogę powiedzieć, że mam dowolność. Przychodząc na Uczelnię wiedziałam, co chcę zrobić. Otrzymuję przy tym pomoc ze strony kadry.

Bierzesz udział w jakimś projekcie, przygotowujesz się do konkursu?Konkursy aktualnie sobie odpuściłam, swoją uwagę skupiam głównie na Uczelni. Ostatnio miałam przyjemność wystąpić z zespołem EWI, który działa od 2007r. W jego skład wchodzą wykładowcy i studenci WEM. Niedawno graliśmy na Bydgoskim Festiwalu Nauki.

Znalazłem twojego fotobloga… Nadal robisz zdjęcia?Zdjęcia robiłam, jednak, niestety, już to zaniechałam. Po prostu muzyka pochłonęła mnie do końca i nie mam już na to czasu. Wszystko zaczęło się, gdy skończyłam szkołę podstawową o profilu muzycznym, a później poszłam do gimnazjum, więc musiałam znaleźć sobie jakieś zainteresowanie. Powiem szczerze, że nie brałam na serio możliwości, by muzyka odgrywała większą rolę w moim dalszym życiu. Spory wkład miał tutaj zawód mojego taty, który, pracując w telewizji, zajmował się fotografią… i wyszło tak, że w pewnym stopniu pasja ta przeszła i na mnie. Myślałam nawet swego czasu o szkole stricte fotograficznej, jednakże muzyka wygrała.

Jak udaje ci się połączyć hobby ze studiami?Niestety, jest to ciężkie do pogo-

dzenia, szczegól-

nie biorąc pod uwagę codzienne dojazdy do Bydgoszczy. Myślę, że jest to kwestia umiejętności zorganizowania sobie czasu. Odkąd pamię-tam żyję w biegu, więc można powiedzieć, że weszło mi to już w krew.

Odczuwasz na własnej skórze rywalizację na linii Bydgoszcz-Toruń?Jedynie żartując ze znajomymi.

Jaki jest twój sposób na organizację czasu?Nie wiem, czy jest na to recepta, którą mogłabym podzielić się z innymi. Często jestem nieprzygotowana do niektórych rzeczy i improwizuję (śmiech).

Po tylu występach już chyba zapomniałaś, czym jest stres?Zawsze towarzyszy mi pewien stres związany z obawą, że coś nie jest dopięte na ostatni guzik. Po pierwszym wykonanym numerze wszystko to ulega zmianie i uśmiech zastępuje zdenerwowanie.

Twoje największe osiągnięcie?Przejście z muzyki klasycznej na rozrywkową. W szkole muzycznej drugiego stopnia uczęszczałam na wydział wokalny, gdzie śpiewałam muzykę klasyczną, jednak bliższa mojemu sercu jest muzyka rozrywkowa. Zaczęłam interesować się jazzem i improwizacją, i mimo że preferuję delikatniejsze brzmienia, to ostatnio na Bydgoskim Festiwalu Nauki śpiewałam utwory rockowe.

Wiążesz swoją przyszłość z muzyką? Jeśli tak, to w jakim charakterze?Raczej jako wokalistka. Bardzo fajnie jest stać na scenie i dzielić się z innymi tym, co się umie najlepiej. Nie wykluczam jednak możliwości nauczania. Myślę tutaj o wykładaniu zajęć z emisji głosu lub wokalu.

Co byś radziła osobom, które chcą zacząć śpiewać, ale nie wiedzą od czego zacząć?Dobrze jest na początku znaleźć swój styl i trzymać się go. Słuchając swojej muzyki, możemy się wiele nauczyć. Warto jest również udać się do domów kultury, a później startować do szkoły muzycznej. W tym drugim przypadku musimy jednak przebrnąć przez egzaminy wstępne.

Śpiewasz w zespole?Nie, jedynie z akompaniatorami na różnego rodzaju „dorywczych” koncertach. Głównie przez brak czasu nie wstąpiłam do żadnego zespołu na stałe.

Dlaczego związałaś swoją edukację z Bydgoszczą?Przede wszystkim zadecydowała odległość. Początkowo chciałam startować na Akademię Muzyczną w Bydgoszczy. Niestety, jednak nie udało mi się „załapać”, choć z perspektywy czasu za nic nie zamieniłabym UKW na Akademię. Warto dodać, że to miasto również jest wyjątkowe pod tym względem, że oferuje możliwość kształcenia się zarówno na Uniwersytecie, jak i Akademii. W innych miastach do wyboru jest zwykle jedna możliwość.

Gdzie widzisz siebie za dziesięć lat?Mówiąc o zawodzie muzyka – nie mam pojęcia. Chcąc zaistnieć trzeba umieć wyjść ze swoim „towarem” do ludzi, bo jeśli nie będą cię oni znali – zginiesz. Tyczy się to nie tylko muzyki, ale i innych artystycznych zawodów. Na pewno jednak chciałabym się dalej kształcić w środowisku związanym z muzyką.

Masz plan „B”?Przez wzgląd na kierunek, który jest bardziej „nauczycielski”, mogę zostać nauczycielem w szkole. Wolałabym jednak spędzać swój czas na scenie.

Po ścieżce muzycznej przez życie

Page 12: Atheneum nr 20/2015

STYCZEŃ/LUTY 201512

WALENTYNKI

Krótko po świętach Bożego Narodzenia w drogeriach i marketach można dostrzec czerwone balony w kształcie serca, słodkie misie i kuszące czekoladki w atrakcyjnych opakowaniach. Jednak najciekawsze jest to, że w ten wyjątkowy dzień przygotowano masę promocji i niespodzianek z których warto skorzystać. Bez względu na to czy je-

steś zdecydowanym przeciwnikiem tego święta czy jego zwolennikiem możesz

wybrać się z grupką znajomych lub z sympatią do kina, restauracji, knajpy

i za niewielkie pieniądze spędzić miło wieczór. Bydgoskie lokale

i miejsca artystyczne oferują gamę możliwości. Przede

wszystkim warto pójść do kina. Każdy znajdzie coś

dla siebie. Najbardziej kontrowersyjną i o-

czekiwaną pre-mierą tego mie-

siąca jest Pięć-dziesiąt twa-

LoveStory po studenckuniby AmerykAńskie i przyszło z zAchodu. jedynie nAkręcA sprzedAż, Ale jest corAz bArdziej populArne W nAszym krAju. moWA tu oczyWiście o WAlentynkAch, które zbliżAją się ze Wszystkich stron.

rzy Greya. Ilu fanów tylu przeciwników. Jed-nak mam nadzieję, że film okaże się lepszym dziełem niż powieść. Jeśli ktoś nie lubi ryzy-kować, a chciałby mieć pewność, że film bę-dzie wart swojej ceny gorąco polecam Teorię Wszystkiego ze świetnym Eddie Redmaynem, nominowanym do Oskara za tę rolę. Poza kinem możemy zorganizować wyjątko-wy wieczór w restauracji. Niezastąpiony jest oczywiście Manekin, w którym za parę zło-tych można zjeść pysznego naleśnika. Pole-cam również kameralny bar Cynamon, który znajduje się w centrum Bydgoszczy. Soczyste koktajle i kolorowe kanapeczki na pewno po-budzą kubki smakowe, a przy okazji zdrowo wpłyną na samopoczucie partnera. Jeśli je-steście łasuchami, to za już „piątkę” możecie skoczyć na frytki belgijskie do Freetki, blisko Rynku. To tylko kilka propozycji na spędzenie przy-jemnego walentynkowego wieczoru. Trzeba jednak pamiętać żeby nie przesadzić. Budżet studenta jest ograniczony. Sądzę, że bez wy-dawania ogromnych pieniędzy można wy-myślić coś oryginalnego i zaskoczyć swoją sympatię. Na przykład przygotować kolację w domu lub po prostu zaprosić wybrankę na romantyczny spacer w blasku księżyca. JUSTYNA KOWALSKA

Page 13: Atheneum nr 20/2015

13

FILM

Przeszłość o przyszłości

Film Bogowie (reż. Łukasz Palkowski, 2014) przedstawia wybrany epizod z życia profesora Zbigniewa Religi (w tej roli Tomasz Kot). Wybitny lekarz pragnie utworzyć Klinikę Kardiochirurgii Wojewódz-kiego Ośrodka Kardiologii w Zabrzu (obecnie: Śląskie Centrum Chorób Serca), a tym samym dokonać pierwszego w Polsce udanego przeszczepu serca.

W fabule brakuje zbędnych dekoracji. Obserwujemy: upór, kon-sekwencję oraz wiarę we własne siły – wartości, które w przyszłości zaowocują sukcesem. Paradoksalnie, im więcej bohater ma wad, tym bardziej staje się bliższy odbiorcy. A wśród niedoskonałych cech cha-rakteru wymienić można: rozmiłowanie w pracy oraz oddalanie się od żony. Obok tak konsekwentnego mężczyzny musi stać równie sil- na kobieta. Brak uścisków, przytuleń, namiętnych pocałunków nie dyskredytuje tego uczucia, a raczej pokazuje prozę życia. W takiej kre-acji profesora nie ma sztucznej stylizacji, widzimy ambitnego człowie- ka z krwi i kości, dla którego serce zostaje wywyższone do rangi swo-istego bóstwa. To obraz lekarza, który myśląc o najważniejszym ludz-kim organie, zapomina o płaszczyźnie emocjonalnej rodziny chorego. Ale nawet ten pracoholik potrafi pogłaskać po głowie, przyznać się do błędu. To nie lada wyczyn.

Za najsłabszy punkt filmu uważam obecność stałego towarzysza pro-fesora Religi – papierosa. Rola niedopałków w wizji Palkowskiego urasta wręcz do absurdu. Bohater pali nawet w trakcie przesłuchania

Troska o serce

w ramach przeprowadzonej Komisji Dyscyplinarnej w obecności… lekarzy. Ale taka była biografia kardiochirurga. A z życiem się nie dys-kutuje. Ostatecznie widz oswaja się z dymem, który w zasadzie nie zaciemnia tego, co powinno być najważniejsze w środowisku medycz-nym – troski o dobro pacjenta.

AGNIESZKA SZLACHCIKOWSKA

Miasto 44 (reż. Jan Komasa, 2014) to wyjątkowo nieudana produk-cja minionego roku. Młodzieńcza love story, osadzona w realiach Powstania Warszawskiego, zostaje wystawiona na próby. Zapowiada się klasycznie. Dwie przyjaciółki, brunetka Kama (w tej roli Anna Pruchnika) oraz blondynka Alicja (Zofia Wichłacz), zakochują się w Stefanie ( Józef Pawłowski). Upływ czasu i niekończące się Powsta-nie Warszawskie powodują, że zamiast motywu klasycznego trójkąta miłosnego śledzimy losy młodzieży, która wbrew sobie zmuszona jest do rozpoczęcia dorosłego życia.

Niekwestionowanym plusem Komasy jest brak pokazania obrazu patetycznej wojny. W zamian obserwujemy ludzi, którymi targają wątpliwości, co sprawia, że nie są oni ekranowymi herosami. Brzmi rewelacyjnie, jednakże widz zostaje poczęstowany mieszkanką potu i krwi opatuloną w niedyskretny sposób dubstepowymi przerywnika-mi muzycznymi. Zrealizowana dla potrzeb popkulturowego odbiorcy scena pocałunku między zakochanymi (skadrowana w zwolnionym tempie nadciągających pocisków) jest tą estetyką filmu, która mnie nie przekonuje.

Ostatnimi czasy wielokrotnie powraca na ekrany kin motyw boha- terstwa i patriotyzmu, co sprawia, że Komasa ma na tej fabularnej płaszczyźnie godniejszych przeciwników (tak np. Kamienie na Sza-niec, Baczyński), ale i słabszych (np. Bitwa Warszawska). Podsumowu-jąc, wolę cofnąć się do Komasy z czasów Ody dla radości, niż patrzeć na rozpowszechnioną we współczesnej odnodze kultury masową wersję mitu o naiwnym patriotyzmie. To, co mogło być walorem filmu: nowe twarze – dla mnie stało się przekleństwem – wciąż mam przed oczami monotematyczną, narcystyczną mimikę Stefana. Jedno jest pewne – film udowadnia, że od historii nie uciekniemy.

ŻANETA SZLACHCIKOWSKA

Page 14: Atheneum nr 20/2015

STYCZEŃ/LUTY 201514

KUCHNIA

Kiedyś nie przepadałam za smakiem wódki ananasowej, jednak w połączeniu z truskaw-kową Nestea smakuje świetnie. Zobaczycie, orzeźwiający drink przypadnie wam do gu-stu. Pijąc go, poczujecie lekki powiew lata, za którym tęskni każdy z nas.

Przepis na 1 drinka: × 100 ml ananasówki  × 150 ml Nestea truskawkowej × opcjonalnie można dodać listki mięty, kostki lodu, ananasa i truskawki 1. Do wysokich szklanek wlewamy najpierw wódkę, następnie truskawkowy napój. 2. Na koniec dodajemy kostki lodu oraz listki mięty. Dekorujemy szklankę owocami.

Studencki lans w kuchnikArnAWAłoWy zAWrót głoWy trWA! to ideAlny czAs nA imprezy i spotkAniA ze znAjomymi przy Alkoholu i smAcznych przekąskAch. mAcie już pomysły co przygotoWAć nA ten czAs? jeśli nie, to jesteście nA dobrej stronie, by się o tym doWiedzieć.

Na naleśniki: × 200 ml mleka  × 100 ml wody mineralnej  × 150 g mąki pszennej  × 1 jajko 

Na farsz: × 200 g startego sera × 200 g szynki

Na sos: × 150 g jogurtu naturalnego × 1 łyżeczka musztardy rosyjskiej × 2 łyżeczki musztardy francuskiej 

1. Składniki na ciasto naleśnikowe mieszamy ze sobą. Smażymy na patelni z dwóch stron na złoty kolor. 2. Naleśniki smarujemy przygotowanym sosem. Kładziemy na to szynkę oraz ser. Zwi-jamy w rulon. 3. Kładziemy z powrotem na rozgrzaną patel-nię i podsmażamy do czasu, aż rozpuści się ser. Na sam koniec kroimy na kawałki.

Uwielbiam to danie... Jest szybkie, banalne (pod warunkiem, że umiecie smażyć naleśniki) i świetnie smakuje. Ilość składników i tego, co dodacie zależy tylko od was. Ja zaproponowałam standardowe połączenie sera i szynki.

Zakręcone rollsy — naleśniki z szynką i ze serem

SK

ŁA

DN

IK

I

Pineapple islanddrink ananasówka z truskawkowym Nestea

KULINARNYLANS.BLOGSPOT.COM

MAGDALENA KRUSZONA

WIĘCEJ PRZEPISÓW:

KULINARNY LANS

KULINARNYLANS

Page 15: Atheneum nr 20/2015

STYCZEŃ/LUTY 201515

Kabaret Moralnego Niepokoju, Kabaret Paranienormalni, Kabaret Skeczów Męczących, Kabaret Nowaki, Ireneusz Krosny – takie gwiazdy wystąpią podczas tegorocznej Polskiej Nocy Kabaretowej! Tym razem tematyką widowiska będzie służba zdrowia. Grono specjalistów od rozśmieszania na pewno nie pozwoli Wam przestać się śmiać. Impreza odbędzie się 22 lutego o godz. 17:00 w Hali WS Łuczniczka. Bilety do nabycia na stronach internetowych www.biletynakabarety.pl oraz www.tricketpro.pl.

Ta publikacja wzbudziła wiele kontrowersji, a teraz czas na film. Ekranizacja bestsellera E.L. James wchodzi do kin. Już 13 lutego czeka nas premiera Pięćdziesięciu twarzy Greya w reżyserii Sama Taylora-Johnsona! Czy wywoła tak samo głośną dyskusję jak książka? Warto się przekonać samemu. Rezerwacja biletów już trwa.

Pan młody budzi się w dniu ślubu z piękną nieznajomą u boku. Niestety, niewiele pa-mięta z poprzedniego wieczoru kawalerskie-go. Skąd wzięła się ta kobieta? I jak ukryć ją przed panną młodą? Taki scenariusz przy-gotował dla nas war-szawski Teatr Kwadrat, który już 16 lutego przyjedzie do Opery Nova w Bydgoszczy. W spektaklu, pt. Ślub

doskonały zagrają m.in. Paweł Małaszyński, Marta Żmuda Trzebiatowska oraz Katarzyna Glinka. Przedstawienie rozpocznie się o godz. 20:00.

Dosk

onał

y Kw

adra

t

Czas na „Szarego”

Śmiech to zdrowie

STUDENCIE, TROCHĘ KULTURY!

Page 16: Atheneum nr 20/2015

STYCZEŃ/LUTY 201516

DZIAŁ MUZYCZNY

Szykuje się wielka gratka dla fanów Pawbeatsa! Bydgoski muzyk zapowiedział, że szykuje premierowy koncert, który będzie promował jego płytę Utopia. Na koncercie wystąpią goście z całej Polski. Co prawda do wydarzenia jeszcze daleko, bo odbędzie się dopiero 17 kwietnia w Hali Astorii, ale szykuje się prawdziwe show. Tym bardziej, że to może być jedyny taki koncert Pawbeatsa!

zimA nAm W tym roku niestety nie dopisuje. śniegu nA śWiętA było jAk nA lekArstWo, to sAmo W sylWestrA. nAWet terAz pogodA jest bArdziej jesiennA niż zimoWA. nA szczęście nAWet tAk nijAkA pogodA nie mA WpłyWu nA bydgoską muzykę. A tA jAk zWykle trzymA poziom. W tym miesiącu mAm dlA WAs płytę z gAtunkiem, którego jeszcze nigdy nie miAłem okAzji W Atheneum przedstAWiAć. o czym moWA? sprAWdźcie tekst poniżej. pozA tym kolejne muzyczne neWsy z lokAlnego podWórkA i gArść fotorelAcji. do usłyszeniA!

MUZYKA

Hołd – Impuls

Świeżo po przesłuchaniu Impulsu w głowie kołatała mi się jedna myśl: „no nieźle”. Hołd, działający w Bydgoszczy od 2006 roku, zrobił na mnie naprawdę dobre wrażenie. Dostaliśmy pięć kawałków ciężko progresywnego rocka podpartych zapadającym w pamięci głosem wokalistki zespołu, Judyty. Aha, jeżeli jeszcze nie zorientowaliście się po okładce – przekaz jest na wskroś chrześcijański. Na szczęście minęły już czasy, w których christian music było synonimem miernoty. Jeżeli pozostało jeszcze kilku niedowiarków myślących inaczej, to polecam sprawdzić muzykę Icon For Hire, Demon Hunter, Lecrae czy właśnie Hołdu. Bo gra tutaj wszystko: wbijające się w głowę gitary, niebywale klimatyczny wokal, świetnie

przygotowane teksty. Takie ciężkie granie to ja lubię i przyjmuję w każdej ilości! Czasami może chciałoby się więcej przysłowiowego „pazura”, ale nie ma co narzekać. Słuchacz dostaje silną, dojrzałą muzykę pierwszego sortu. Hołd jest dowodem na to, że wiara i mocne brzmienia nie wykluczają się nawzajem. Więcej: po przesłuchaniu tego albumu jestem święcie przekonany, że bliżej im do siebie, niż byśmy byli w stanie uwierzyć. Od premiery Impulsu minęło już trochę czasu. Mam nadzieję, że zespół pracuje nad nowym materiałem, który będzie dłuższy. Bo kiedy dostaje się pięć takich petard na dzień dobry, człowiek chce więcej!

NEWS

Do niecodziennej sytuacji doszło podczas premiery płyty Do ostatniego dnia [Życie pośród ruin] rapera Huberta RWL. Otóż wersje fizyczne płyty okazały się mieć błąd, prze który nie są płynnie odtwarzana w czytnikach CD! Hubert zapowiedział już dotłoczenie sprawnych wersji. I dobrze, bo ta płyta, to kawał porządnej muzyki. Ale pomyślcie, jak dużą wartość kolekcjonerską za kilka lat mogą mieć te niedoskonałe wersje.

DZIAŁ MUZYCZNY REDAGUJE ŁUKASZ PŁACZKOWSKIWięcej Łukasza: www.youtube.com/thewoocash052